Niegdysiejszy Blondyn Niegdysiejszy Blondyn
906
BLOG

Ten straszliwy Jarosław Kaczyński, ten straszliwy PiS

Niegdysiejszy Blondyn Niegdysiejszy Blondyn Polityka Obserwuj notkę 49

   Kilka razy w życiu zdarzyło mi się stracić przyjaciół z powodu poglądów politycznych. Moich poglądów, ich poglądów, wszystko jedno. Słowa przyjaciel nie użyłem zupełnie bezmyślnie, bo znaliśmy się ładnych parę lat, wielokroć wspieraliśmy się bez żadnego wyraźnego interesu, na ogół rozumieliśmy się, choć w ogień pewnie każdy z nas wskoczyłby za drugim dopiero po głębszym namyśle.

   Po raz pierwszy takie coś przeżyłem, gdy w rozmowie z przyjacielem wyszedł temat Jarosława Kaczyńskiego. Nie byłem jeszcze stronnikiem PiS ani JK, nawet moherowym beretem nie byłem, natomiast już wówczas dostrzegałem, że o JK mówionych jest mnóstwo głupot. W pewnym momencie, zirytowany trochę pojawiającymi się coraz częściej w naszej rozmowie fałszywymi informacjami, powiedziałem, że większość „faktów” krążących o Jarosławie Kaczyńskim to nieprawda.

   I dokładnie w tym momencie, dla mojego rozmówcy, przestałem być łagodnym, bystrym, ciekawym partnerem do rozmowy, a w oczach jeszcze przed chwileczką przyjaciela, stałem się agresywnym, nienawistym wulgarnym ciemniakiem chcącym dla kariery upiec jakąś swoją pieczeń. Nie bardzo wiem, jaka była argumentacja, bo znaleźć w niej sens było doprawdy trudno.

   Dość dobrze znał moje poglądy na wiele spraw dotyczących życia, świata, również polityki. Jeszcze przed chwileczką potrafił wyciągać w miarę logiczne wnioski, próbował znaleźć przyczyny różnic w naszych innych poglądach, do tego sposób mojego myślenia uważał za trafny, dostrzegał też moje inne zalety.

   Nagle to wszystko zostało unieważnione, przekreślone tym, że w jednej, jedynej sprawie zdanie mam podobne do tych wszystkich nienawistników, oszołomów i moherowych beretów (wtedy jeszcze myślałem, że w innych sprawach mam inne zdanie). Po dwóch miesiącach, do tej pory dość intensywne, nasze kontakty całkiem zanikły.

   Już jako moherowy beret prawie pełną gębą podobnych przeżyć doznałem jeszcze dwa razy. Dwie bardzo mi bliskie osoby, które bardzo mnie ceniły pod wieloma względami, ze wzajemnością zresztą, z którymi byłem naprawdę blisko, dowiedziawszy się, że aktywnie wspieram kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego na Prezydenta RP, zerwały prawie bez słowa wszystkie kontakty ze mną. Na dobrą sprawę nie dowiedziałem się dlaczego, ale jedynym nowym akcentem naszej znajomości było owo aktywne wsparcie przeze mnie Naczelnego Oszołoma RP.
Te osoby również wiedziały o mnie bardzo wiele, ceniły mnie, lubiły, doskonale się rozumieliśmy. Do czasu.

   Również w sieci zdarzały mi się podobne rzeczy, choć już bez słowa przyjaciel. Pamiętam jedną rozmowę, w której zdanie miałem akurat wręcz przeciwne do zdania wielu zwolenników PiS. Niewiele osób miało zdanie podobne do mojego, ale był jeden człowiek, który dość często i dość wyraźnie akcentował wspólnotę poglądów ze mną. Rozmawiało nam się i rozumiało nam się całkiem dobrze, do czasu, gdy nie zajrzał na moją stronę i nie zobaczył tam zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego.

   W tym momencie, moje do tej bory bardzo celne argumenty stały się dla niego oszczerstwami propagandowymi PiSu, a ja nawiedzonym, ułomnym umysłowo człowieczkiem ziejącym nienawiścią.

   Nie napisałem tego, żeby podkreślić swoją „martyrologię”, czy okropieństwo ludzi, którym zaufałem, ale po to, byśmy sobie nareszcie uświadomili, że nawet najgłupsze oceny nie muszą być efektem wad umysłu, ani wywrotowego działania. Chyba dużo częściej są efektem czegoś, co ja nazywam „bruzdami na mózgu”, czyli zbyt silnie w nas tkwiących stereotypów i skojarzeń. Nad tymi, do których już się przyzwyczailiśmy, nie zastanawiamy się już w ogóle, choć zmieniło się bardzo wiele danych, na podstawie których wyciągaliśmy swe wnioski, utwierdzaliśmy nasze skojarzenia.

   Pewnie moi wierniejsi czytelnicy zwrócili uwagę, że do znudzenia powtarzam zwrot „fałszywe założenia”. To właśnie takie fałszywe założenia, niewidoczne dla naszych oczu, powodują, że nagle przestajemy widzieć cokolwiek, a nasze myśli podążają bardzo już wyżłobionymi bruzdami na mózgu. Tym bardziej, że rzeczą, która bardzo często pojawia się u kresu takiej bruzdy, jest strach, nienawiść, pogarda i wiele innych równie rozsądnych rzeczy.
Warto na to zwrócić uwagę szczególnie przed wyborami i nie oblewać oponentów stekiem wyzwisk, tylko próbować im wytłumaczyć, gdzie robią błąd.

   Wiem, że nie zawsze da się wytłumaczyć, ale wyzwiska produkują wyłącznie niechęć, a nie o niechęć przed wyborami chodzi!

Dla rozluźnienia uwagi przypomnę wiersz, który napisałem kiedyś pod wpływem słów Donalda Tuska, że dla niego „PiS to pesymizm i strach”, a który akurat bardzo mi się kojarzy z opisanymi wyżej sytuacjami.

Ballada z PiSem, z PiSem ballada,
otwieram szafę i PiS wypada,
wprost z Biłgoraju wracam i łup,
w mej szafie stoi ten PiS jak słup,
ach strach, strach, rany boskie, rany boskie...

Może nie słup to, może to demon,
z bliska się patrzę, to jednak nie on,
w mej szafie stoi okropny PiS,
  cały mój spokój już wziął i prysł,
ach strach, strach, rany boskie, rany boskie...

Krzyczę więc szybko do kumpla Bronka,
Bronku, czy nie jest to aby stonka,
Bronek się patrzy i nagle skisł,
i blady mówi: to straszny PiS!
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie...

Wyłazi z PiSu, kuje me oczy,
ten nienawistny, ten … patriotyzm,
włazi do wszystkich domów i biur,
i do wyborców oraz ich cór,
ach strach, strach, rany boskie, rany boskie...

Straszny pesymizm od PiSu bije,
straszny, że ledwo, ledwo już żyję,
że Polska kiedyś nabierze sił,
a Polak będzie spokojnie żył,
ach strach, strach, rany boskie, rany boskie...

Że małe szuje i wielkie świnie,
że ich przewaga wnet szybko zginie
i całe szambo zginie jak ćma,
szambo co przecież swą przyszłość ma,
ach strach, strach, rany boskie, rany boskie...

Wysłałem nawet posła Janusza,
żeby wyborców trochę rozruszał
swoim penisem, lecz wrócił i
już ledwo zipie i cały drży,
ach strach, strach, rany boskie, rany boskie...

Może choć Władek, z ciocią Anielą,
strasznego PiSa wezmą i zmielą,
bo jak zostanie PiSu choć łut,
to z Polską stanie, ...stanie się cud!
Rany boskie...

(Wiersz jest moim przeinaczeniem piosenki Starszych Panów „Ballada z trupem” i pochodzi z notki .Donald Tusk: „Dla mnie PiS, to pesymizm i strach”)

A oto oryginał:

Błędne założenia sprawiają, że wnioski są nic nie warte. Kłamstwo, bardzo sprawnie potrafi udawać prawdę. No i mamy lodową górę nieporozumień. Góra lodowa ozdobiona jest emocjami, które utrudniają logice i kulturze wydostać się na powierzchnię. A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż uczciwi Polacy Jarosława mają!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka